Nasze priorytety zmieniają się w przełomowych momentach naszego życia, kiedy coś się zmienia i odwraca naszą codzienność o 180 stopni. Kiedy kilka lat temu na moim teście ciążowym pojawiły się długo wyczekiwane dwie czerwone kreski, za cel wyznaczyłam sobie być najlepszą mamą na świecie.
W jednej chwili najważniejsze stały się zdrowie i bezpieczeństwo mojego dziecka. Robiłam wszystko, aby zapewnić mu prawidłowy rozwój jeszcze przed narodzinami. Zadbałam o to, by odpowiednio się odżywiać, starałam się utrzymywać dobrą kondycję fizyczną i pamiętałam o zalecanych badaniach lekarskich. Czytałam również dużo artykułów i poradników, z których na bieżąco dowiadywałam się, jak powinna postępować kobieta w ciąży – i wydawało mi się, że to wystarczy.
Okazało się jednak, że nie wzięłam pod uwagę jeszcze jednej ważnej kwestii. Podczas wizyty kontrolnej ginekolog uświadomił mnie, że przebywanie w pobliżu urządzeń emitujących promieniowanie elektromagnetyczne może szkodzić mojemu dziecku i zasugerował ograniczenie korzystania z telefonu komórkowego oraz innych urządzeń wykorzystujących technologie bezprzewodowe. Zmartwił mnie ten fakt, tym bardziej że pracowałam wówczas w pełnym wymiarze godzin w biurze wyposażonym w cztery stanowiska pracy ze sprzętem komputerowym, a także, jak większość społeczeństwa, regularnie korzystałam z różnych elektrosprzętów w domu i w pracy.
Jedynym środkiem zaradczym, jaki wtedy przyszedł mi do głowy, była rezygnacja z pracy oraz zredukowanie do minimum czasu, jaki spędzałam przy komputerze w domu i na rozmowach przez telefon komórkowy. Postanowiłam również sama zasięgnąć szerszych informacji na temat wpływu promieniowania elektromagnetycznego na organizm. Koncentrowałam się przede wszystkim na tekstach, które zawierały wyniki badań naukowych, ponieważ uznałam, że są one najbardziej wiarygodne.
Opinie ekspertów utwierdziły mnie w przekonaniu, że długoterminowa ekspozycja na pola elektromagnetyczne nie jest dla nas obojętna, co gorsza może powodować istotne konsekwencje zdrowotne. Moją uwagę szczególnie zwróciły wyniki badań laboratoryjnych, przeprowadzonych na żywych komórkach, izolowanych z organizmu i hodowanych in vitro, które potwierdziły, że w wyniku pochłaniania przez nie energii pola elektromagnetycznego dochodziło m.in. do zmiany uporządkowania cząsteczek DNA, zaburzeń intensywności reakcji biochemicznych oraz zwiększenia wrażliwości błony komórkowej na działanie pól elektromagnetycznych.
Nie chciałam, by cokolwiek zagrażało mojemu dziecku. Zaczęłam szukać sposobów ochrony, dzięki którym nie musiałabym obawiać się o jego zdrowie podczas codziennego – choć ograniczonego w czasie – użytkowania urządzeń elektrycznych i elektronicznych.
Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną mamą, która pomaga przejść przez okres ciąży również innym kobietom, oferując im to, co ochroni ich dzieci przed szkodliwym promieniowaniem. Z radością i pełną odpowiedzialnością mogę polecić wszystkim przyszłym mamom produkty Femibelly, dzięki którym zapewnią bezpieczeństwo swoim pociechom już od pierwszych chwil, bez konieczności całkowitej rezygnacji z dotychczasowego życia zawodowego i prywatnego.
Z życzeniami zdrowia, bezpieczeństwa i radości z nadchodzących narodzin dziecka
Marta Trzaska, właścicielka i pomysłodawczyni Femibelly